Płomień Czternasty.


Znalezione obrazy dla zapytania fireworks gif

   Grudzień/Styczeń 2019
Garmisch - Partenkirchen/ Niemcy.
~*~

   -Jak Marek się trzyma? - zapytał nagle Dawid, gdy razem z Karoliną leżeli na łóżku w jej pokoju hotelowym wpatrując się w sufit. Westchnęła, smutniejąc. 
   -Mówił, że dobrze, ale rano rozmawiałam z Kaliną i mówiła, że trochę się zdołował. - powiedziała smutno. 
   -Może powinnaś wrócić do Zakopanego? - zaproponował. Nowik spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem na twarzy. 
   -Mam kontrakt z kadrą i nie mogę, z resztą Kalina z Sonią są przy nim. - odpowiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy. -Tylko nie mogę zrozumieć po co wróciła? - wbiła w niego zaskoczone i zaciekawione spojrzenie. 
   -Może chciała go przeprosić za to wszystko, spróbować naprawić błędy, które popełniła. - stwierdził, przejeżdżając dłonią po jej policzku. -Przecież poza tymi narkotykami i alkoholem, była dobrym człowiekiem. - dodał. 
   -No. - mruknęła wtulając się w jego tors. -Chciałabym żeby znalazł kogoś z kim byłby szczęśliwy. - dodała po chwili. 
   -Znajdzie. - stwierdził Kubacki uśmiechając się lekko. -Idziemy na kolacje? - zapytał po krótkiej chwili. Szatynka pokiwała mu lekko głową, wywołując uśmiech na jego twarzy. 


***

   -Co wy na to, żeby po sezonie założyć poradnie dla par? - Michael objął Sophie i Stefana ramieniem z uśmiechem na twarzy wpatrując się w Gregora i Sarę siedzących w kącie hotelowej restauracji, rozmawiając już kolejną godzinę. 
Kofler rzuciła Kraftowi zaskoczone spojrzenie co ten skomentował jedynie wywróceniem oczami. 
   -A jakby miała się nazywać? - zapytał szatyn. Blondyn zmarszczył brwi zastanawiając się nad odpowiedzią na jego pytanie. 
   -"Zimne Serce" Hayböck i spółka! - krzyknął zwracając na siebie uwagę wszystkich. 
   -Serio Michi? - zapytał, kiwając zabawnie głową, po czym z uśmiechem skierowała się do stolika, przy którym siedzieli już Daniel z Phillipem. 
   -Pomysł fajny, ale nazwa do bani. - stwierdził Stefan klepiąc przyjaciela po ramieniu. Hayböck westchnął i po chwili dołączył do swoich przyjaciół. 
   -Co ty tak tego Michaela obserwujesz, co? - pytanie Stefana Huli wyrwało Kamila z zamyślenia sprawiając, że widelec, który trzymał w dłoni wylądował na białym talerzu. Stoch wbił w niego pytające spojrzenie. 
   -Co? - spytał, marszcząc brwi. 
   -Pytam, dlaczego tak Hayböcka obserwujesz. - powtórzył Hula obserwując uważnie swojego przyjaciela, którego zachowanie od jakiegoś czasu dawało mu mocno do myślenia. 
   -Nie obserwuje, po prostu myślę... - stwierdził, chwytając pomidor koktajlowy leżący na niewielkim półmisku. 
   -Nad czym? - zapytał Żyła dotąd wpatrzony w ekran swojego telefonu. 
   -Tosia go polubiła. - rzucił uśmiechając się w kierunku Sophie, gdy ich spojrzenia się skrzyżowały. 
   -A Marysia? - zapytał Piotr nosząc brew. 
   -No i tego nie wiem. - odpowiedział. Oparł łokieć o blat stołu, wzdychając przeciągle.
   -Ale chciałbyś, żeby go lubiła? - zapytał Hula spoglądając w kierunku stolika reprezentacji Austrii, przy którym panowała wesoła atmosfera. 
   -Przede wszystkim chciałbym, żeby była szczęśliwa. - westchnął, rzucając obu skoczkom wymowne spojrzenie. 
   -Słuchajcie mamy zaproszenie. 
Cała trójka spojrzała w kierunku Maćka, który oparł się o krzesło Piotra. 
   -Dokąd? - zapytał Hula za zdziwieniem rysującym się na twarzy. 
   -Richard chciałby nam coś powiedzieć. Zaprasza nas na lampkę szampana. - powiedział posyłając im lekki uśmiech. -Na skocznie, o ósmej. - dodał i skierował się do stolika Austriaków, z którymi zakwaterowani byli w 4 gwiazdkowym, niemieckim hotelu. 
   -Może się żeni? - podrzucił Stefan uśmiechając się lekko w ich kierunku.
   -No z Gretą już trochę się spotyka. - stwierdził Stoch.
   -Nad czym tak debatujecie? - spytała Ewa zaplatając dłonie na klatce piersiowej swojego męża. 
   -Richard zaprasza nas na szampana. - odpowiedział, cmokając żonę w policzek. 
   -A ja mam tylko spodnie i bluzy dresowe. - westchnęła opierając brodę o jego głowę.
   -Dla mnie nawet w worku na ziemniaki cudownie wyglądasz. - oznajmił, uśmiechając się do niej szeroko. Hula parsknął śmiechem a Żyła zachłysnął się wodą, którą upił ze szklanki, widząc minę na twarzy drugiej połówki Stocha. 
   -Romantyzmu to w Tobie nic nie ma. - westchnęła klepiąc go lekko po twarzy. 
   -Idziecie do Richarda? - Dawid posłał im lekki uśmiech, a Karolina poszła jego śladem. 
   -Mamy taki zamiar. - Hula uśmiechnął się do nich lekko. 
   -Masz jakąś sukienkę? - spytała nagle Karolina wbijając w Stoch pytające spojrzenie.
Blondynka poruszyła jedynie przecząco głową. 
   -Może Sophie Wam pomoże? - podrzucił Stoch. Blondynka rzuciła mu wymowne spojrzenie, które nie zrobiło na jej mężu żadnego wrażenia. 
   -Kamil, czy ty zbyt często nie spędzasz czasu z młodszymi dziewczynami? - spytała, rzucając mu zdziwione spojrzenie. Dawid i Karolina unieśli brwi a Hula i Żyła czekali na rozwój sytuacji. 
   -No wiesz co? - skrzyżował ręce na klatce piersiowej a jego twarz ozdobiła urażona mina. 
   -Nie obrażaj się przecież wiem, że dziewczyny Cię lubią. - rzuciła cmokając go w policzek. 
   -Ty fotografujesz rozebranych facetów i się nie czepiam. Jeszcze! - podkreśli rzucając jej wymowne spojrzenie. 
   -Kotek no...weź się nie obrażaj. - uśmiechnęła się do niego lekko, muskając przelotnie jego wargi. Stoch uśmiechnął się lekko. -Chodź Karola zapytamy miłych i ładnych Austriaczek. - rzuciła kierując się do stolika, przy którym chwilę wcześniej przysiadł się Maciej.


W dużym, drewnianym domku w samym centrum wioski skoczków pod skocznią w Garmisch - Partenkirchen zbierało się coraz więcej osób, ku uciesze organizatora, który wraz ze swoją partnerką chciał oznajmić swoim znajomym radosną nowinę. 
   -Kochani, to dla Was. - szeroki uśmiech pojawił się na twarzy Ewy, która w swoich rękach trzymała duży pakunek ozdobiony kolorowym papierem. -Miałam wam dać później, ale dzisiaj chyba jest lepszy moment. - dodała, podając Freitagowi pudełko z kolorowymi ubrankami i pluszowymi zabawkami. 
   -A co to jest? - spytała zdziwiona prezentem od Polki, Niemka. 
   -Za jakiś czas wam się przyda. - powiedziała rzucając spojrzenie na brzuch blondynki, co ich zaskoczyło.
   -Ale, skąd wiesz? - zapytał Freitag nie kryjąc zdziwienia słowami i gestem Ewy Stoch. 
   -Wellinger ma długi język. - szepnęła cmokając szatyna w policzek. -Ale to dobrze. - dodała i po chwili zniknęła w tłumie, obok swojego męża rozmawiającego z kolegami z Norwegii. 
   -Jestem ciekawa komu jeszcze powiedział. - Richard zaśmiał się, odkładając pakunek na parapet. 
Choć na samym początku miał obiekcje dotyczące tej informacji to po rozmowie z Gretą i Severinem postanowił zorganizować małe przyjęcie, na którym oboje mogliby podzielić się tą szczęśliwą nowiną z przyjaciółmi ze skoczni. Uśmiechnął się szeroko widząc jak Greta tonie w przyjacielskich objęciach Wellingera. Choć spotykali się od kilku miesięcy to znali się idealnie, przyjaźniąc się przez wiele lat. Był z nią szczęśliwy, wyjątkowo szczęśliwy czego nie dało się nie zauważyć.
   -To o czym chciałeś nam powiedzieć? - zapytał Kot stając na przeciwko Richarda w towarzystwie Daniela Hubera. 
   -Dajcie mi jeszcze chwilę. - poprosił machając w kierunku Glorii Schlierenzauer, która pojawiła się w pomieszczeniu z kartonem czerwonego wina w towarzystwie Laury Marthaler. 
   -Cześć chłopaki. - posłała im lekki uśmiech, stawiając butelki na okrągłym stoliku. -Pamiętajcie, że jutro macie zawody. - dodała stając na przeciwko nich. 
   -Mówiliśmy Ci, że świetnie dziś wyglądasz? - zapytał Maciek.
   -Ogólnie jesteś świetna. - dodał Huber, wywołując uśmiech na jej twarzy. 
   -Jasne, jasne. - mruknęła uśmiechając się do nich lekko. -Przydajcie się na coś i przynieście resztę z mojego auta. - dodała, poklepując Huberta po ramieniu. Austriak jedynie pokręcił głową, po czym razem z Polakiem zniknął za drewnianymi drzwiami. -Denerwujesz się? - zapytała, dostrzegając jego nie pewną minę. Niemiec uśmiechnął się do niej lekko, wbijając w nią wzrok. 
   -Nie, ale nadal mnie trzyma. - zaśmiał się nalewając do kieliszka czerwonego trunku. Gloria uśmiechnęła się lekko. 
   -Będzie dobrze. - stwierdziła.
   -Wiem. - uśmiechnął się, kierując swoje kroki do partnerki rozmawiającej z kolejnymi osobami. Jednak za nim stanął obok niej zatrzymał się w pół kroku patrząc na Austriaczkę przeszywającym wzrokiem. -Nadal jesteś singielką? - zapytał, zaskakując ją swoim niecodziennym pytaniem. 
   -Co to za pytanie? - zaśmiała się cicho, mrużąc powieki.
   -Po prostu, z ciekawości. - rzucił, wzruszając ramionami. -Masz kogoś?
    -Nie mam. - odpowiedziała odprowadzając go wzrokiem. Zadane przez niego pytanie wydało jej się dość dziwne, jednak w tym momencie puściła to mimo uszu sięgając po kawałek ciasta upieczonego przez mamę Grety i Severina. 
    -Dziękujemy, że przyjęliście nasze zaproszenie. - Greta posłała wszystkim szeroki uśmiech, który odwzajemniono. -Bardzo nam miło. - dodała chwytając dłoń Severina. Freitag przytulił ją do siebie z lekkim uśmiechem na twarzy. 
    -Korzystając z okazji, że dziś ostatni wieczór roku, postanowiliśmy zaprosić Was na takie skromne przyjęcie, bardziej poczęstunek. -Richard uśmiechnął się szerzej. -Za siedem miesięcy spodziewamy się dziecka. -dodał po krótkiej chwili. Ani on, ani Greta nie spodziewali się braw, które po jego słowach rozległy się w pomieszczeniu. Choć z drugiej strony cieszył się, że byli zadowoleni z ich szczęścia. 
    -Chcielibyśmy zaprosić Was również na nasz ślub i mamy nadzieję, że będziecie nam towarzyszyć tego pięknego dnia. - powiedziała wtulając się w Richarda a uśmiech na jego twarzy poszerzył się znacznie. 
    -No to oczywiste! - rzucił Robert Johannson. 
    -W końcu to będzie nasz narciarski skoczek. - dodała Sara wtulająca się w Schlierenzauera. 
    -To Wasze zdrowie!
Kamil uniósł kieliszek a w ślad za nim poszło całe towarzystwo zgromadzone w domku. Byli niczym jedna, wielka rodzina i wszyscy cieszyli się szczęściem każdego z nich.
    -Kocham Cię. - szepnęła opierając się na ramieniu Kamila. Stoch uśmiechnął się pod nosem upijając łyk alkoholowego trunku.
    -Ja ciebie też. - odpowiedział cmokając ją w czoło. -Ja Ciebie też. - dodał, uśmiechając się pod nosem dostrzegając Michaela wygłupiającego się z Maćkiem Kotem.


Następny dzień.

Stefan Kraft oparł się o bandę oddzielającą wioskę skoczków z zeskokiem skoczni. Zawalił. Po całej linii, z kretesem. Kolejny raz zawiódł wszystkich kibiców, którzy pokładali w nim swoje nadzieje. Zawiódł ludzi, którzy w niego wierzyli. Zawiódł jednak przede wszystkim samego siebie, co bolało go chyba najbardziej. 
Sophie Kofler zapięła reprezentacyjną kurtkę wychodząc z domku Austriackiej kadry. Zatrzymała wzrok na postaci Krafta, którego entuzjazm po noworocznym konkursie przygasł. Michael, który podzielił los swojego przyjaciela mimo wszystko uśmiechał się i rozmawiał ze wszystkimi, którzy o rozmowę go poprosili. Wiedziała jednak, że Stefan potrzebował dobrych skoków, pojedynczych sukcesów, które miały być nadzieją na poprawę po niezbyt udanym poprzednim sezonie. 
Westchnęła naciągając mocniej wełnianą czapkę i skierowała się w jego kierunku. Nie potrafiła przejść obojętnie obok szatyna. Choć ich relacja była bliżej nieokreślona to blondynka czuła się w jego towarzystwie wyjątkowo dobrze. Ironią było to, że nawet przy Max'ie nie czuła się tak jak obok Krafta.
Stanęła obok niego, wbijając wzrok przed siebie w kierunku progu skoczni, z którego odbijali się kolejni zawodnicy, którzy w przeciwieństwie Stefana zakwalifikowali się do drugiej serii. Chciała mu jakoś pomóc, pocieszyć, dodać otuchy, nie wiedziała jednak w jaki sposób powinna dobrać kolejne słowa. Bała się, że powie coś nie tak i zamiast pomóc jedynie może dodatkowo zaszkodzić. 
    -Jestem beznadziejny. - westchnął, uderzając pięścią o bandę reklamową. Sophie przeniosła na niego swoje spojrzenie, nieco zaskoczona jego słowami.
Zawsze sądziła, że Kraft podchodzi do skoków w nieco inny sposób niż większość innych zawodników. Rozumiała jednak, że jeśli odnosi się sukces, każda porażka boli dodatkowo, zdecydowanie mocniej niż powinno. 
   -Zawiodłem. - dodał, wbijając w nią swoje spojrzenie. Spojrzenie przepełnione smutkiem, bólem, rozczarowaniem a wszystko to idealnie wyrysowało się w jego piwnych tęczówkach. 
   -Nikogo nie zawiodłeś. - rzuciła uważnie go lustrując.
   -Zawiodłem wszystkich Sophie. - powiedział cicho. -Wszystkich, którzy we mnie wierzyli. - dodał odwracając wzrok. 
W jego tęczówkach zaszkliły się łzy. Pierwszy raz widziała go tak przybitego, wątpiącego w samego siebie i w swoje zdolności. 
Wzięła głęboki wdech, chwyciła zimną dłonią jego podbródek tak, aby mogła patrzeć wprost w jego tęczówki. Zmarszczył brwi, nie ukrywając zaskoczenia gestem blondynki. 
   -Jesteś świetnym skoczkiem, mistrzem świata, zdobywcą Pucharu Świata, Turnieju Czterech Skoczni. Nigdy nie powinieneś w siebie zwątpić, nigdy, rozumiesz? - zdeterminowany głos młodej Austriaczki odbijał się głośnym echem w jego głowie. -Każdy kiedyś poniósł porażkę, ale najważniejsze jest podnieść się i pójść dalej z wysoko podniesioną głową. - jego wzrok błądził po jej twarzy zapamiętując każdą zmianę mimiki na jej twarzy. -I choć teraz nie wyszło, to wszystko toczy się dalej. - dodała przejeżdżając dłonią po jego policzku. 
Przeszedł go dreszcz, gdy jej dłoń zatrzymała się na dłużej na jego policzku. Cisza jaka między nimi zapadła nie przeszkodziła żadnemu z nich. 
Zabrała swoją dłoń dostrzegając wzrok Gregora. Sytuacja, która między nimi zapadła przejęła nad nią kontrolę, której przejąć nie powinna. 
   -Przepraszam. - szepnęła i szybkim krokiem odeszła w kierunku domku reprezentacji, pozostawiając Krafta zaskoczonego.


Nowy Targ. Polska. 

   -Pani Małgosia mówiła, że ostro gruchnęłaś się o skałę. - Marysia rzuciła Kalinie wymowne spojrzenie. Dąbrowska pokiwała jej lekko twierdząco głową odruchowo dotykając posiniaczonego barku. 
   -Tak, ale bark tylko stłuczony. - odpowiedziała podciągając kolana pod brodę. 
   -Miałaś szczęście. - stwierdziła opierając się o szare oparcie sofy. 
   -Tym razem tak. - zaśmiała się. 
   -Coś się stało poza tym? - zapytała, dostrzegając dziwny wyraz jej twarzy. Dąbrowska pokiwała jej jedynie przecząco głową. Chodź Bachleda trafnie spostrzegła, to Kalina nie chciała jej obarczać własnymi spostrzeżeniami i wątpliwościami. -Kalina? - blondynka nigdy nie odpuszczała, o czym każdy z jej bliskich i znajomych bardzo dobrze wiedział.
Westchnęła wiedząc, że z Marią Bachledą nie wygra.
   -Andrzej za dwa miesiące wychodzi z więzienia. - szepnęła patrząc na Marysię smutnym wzrokiem. Choć już dawno wyzbyła się uczuć do mężczyzny, który wyraźnie zmienił jej życie rujnując to wszystko w co przez lata wierzyła, to nieco obawiała się ewentualnego spotkania. Tym samym miała również nadzieję na to, że uda jej się uniknąć tej konfrontacji, co do której przebiegu pewności nie miała. 
   -Boisz się? - zapytała nagle Marysia wbijając w Dąbrowską wyczekujące spojrzenie. 
   -Nie wiem. - powiedziała cicho, wzdychając przeciągle. -Już nic nie wiem. 
Maria obserwowała ją bardzo uważnie. Podziwiała ją już od samego początku, jednak od momentu, w którym dowiedziała się o jej historii podziw bił od niej jeszcze mocniejszy. I choć to ona była samotną matką, to Kalina miała zdecydowanie cięższy bagaż doświadczeń. 
   -Możesz w to nie wierzyć, ale będzie dobrze. - uśmiechnęła się delikatnie dotykając lekko dłoni szatynki.
   -Z doświadczenia wiem, że trudno to osiągnąć. - mruknęła. -Ale można. - dodała zaśmiewając się cicho.
Westchnęła podnosząc się z sofy w salonie mieszkania Marysi Bachledy. 
   -Muszę lecieć, zastępuję Kubę.
Marysia zaśmiała się widząc jak Kalina wywraca oczami. 
   -Uważaj na siebie! - rzuciła Bachleda, za nim Dąbrowska zniknęła w małym przedpokoju. 
   -Złego diabli nie biorą. - skomentowała puszczając oczko przyjaciółce. Marysia odprowadziła ją wzrokiem, mając nadzieję, że szatynka tym razem również wróci z akcji bez szwanku. 



***

Nadrabiam zaległości i wracam z tym opowiadaniem na blogger!
Mam nadzieję, że będziecie tutaj zaglądać i śledzić losy bohaterów tego opowiadania. 
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie. 
Buziaczki ;)


Komentarze

Popularne posty