Płomień Dwunasty.
24 grudzień 2018
Austria.
~*~
-Wesołych
Świąt. - rzuciła z uśmiechem, zabierając z drewnianej lady wypełnioną po brzegi
papierową torbę. Starsza, nieco siwawa ekspedientka posłała jej szeroki uśmiech
wyciągając w jej kierunku mały pakunek okryty świątecznym papierem.
-Wesołych Świąt, kochana! -
rzuciła, za nim opuściła budynek sklepu. Uśmiech gościł na jej twarzy, gdy mijała kolejne witryny sklepowe zapełnione świątecznymi motywami. Uwielbiała Boże Narodzenie, jego magię, całą otoczkę i wszelkie rytuały. Wszystko było wtedy idealne, takie wyjątkowe.
Skręcając w boczną uliczkę, skupiona na własnych myślach wpadła wprost na zamyślonego szatyna.
Uśmiechnęła się do niego lekko, sięgając po zakupy rozsypane po ośnieżonym chodniku.
-Przepraszam. - mruknął, pakując do papierowej torby zakupy, które wypadły z niej pod wpływem zderzenia ze skoczkiem narciarskim.
-Też mogłam uważać. - uśmiechnęła się lekko, podnosząc się z chodnika jako pierwsza. Stefan po chwili poszedł jej śladem, a uśmiech wkradł się na jego twarz. -Ostatnie zakupy? - spytała, wskazując ruchem brody na materiałową torbę wiszącą na jego ramieniu. Kraft zaśmiał się cicho, wiodąc za nią wzrokiem.
-Tak, jadę wieczorem do rodziców, no i mama prosiła, żebym zrobił jej zakupy. - odpowiedział, sprawiając, że uśmiech na jej twarzy nieco się poszerzył.
-Wesołych Świąt Stefan. - cmoknęła skoczka w policzek wywołując niepewny uśmiech na jego twarzy.
***
Lily wbiegła do dużego salonu w rodzinnym domu Morgensternów z dużym kolorowym pakunkiem. Kristina dotąd pochłonięta rozmową z Vereną przeniosła wzrok na uradowaną, uśmiechniętą od ucha do ucha córkę.
-A co jest w środku? - spytała szatynka wskazując na trzymany przez dziewczynkę prezent.
-Nie wiem. - odpowiedziała, rzucając ciotce krótkie spojrzenie. -Mogę otworzyć? - tym razem swoje pytanie zaadresowała do ojca, który pojawił się w salonie z kieliszkiem białego, półsłodkiego wina. Uśmiechnął się do dziewczynki szeroko, kiwając jej z aprobatą głową.
-Chodź Lily pomogę Ci i zobaczymy przy okazji co dostały dziewczynki. -Lily chwyciła dłoń siostry swojego taty i razem z nią zniknęła na drewnianych schodach, odprowadzona przez wzrok zarówno Kristiny, jak i Thomasa.
-Trzymaj. - uśmiechnął się nieco lżej, podając blondynce jej pękaty kieliszek. Odwzajemniła jego gest, odebrała od niego naczynie robiąc mu miejsce obok siebie na szarej sofie. -Chciałem Ci podziękować. - powiedział po dłuższej chwili sprawiając, że oderwała wzrok od cieczy w kieliszku.
-Za co? - zapytała zdziwiona, marszcząc brwi. Thomas zaśmiał się cicho poprawiając wywiązany pod szyją krawat.
-Byłem na treningu, błysku nie było ale tragedii też nie było. - zaśmiał się, wbijając w jej osobę rozbawione spojrzenie.
-Najważniejsze, że się przełamałeś. - stwierdziła, muskając wargami kieliszek.
-Powinnaś być psychologiem. - powiedział uważnie ją obserwując. Kristina uśmiechnęła się delikatnie, zaśmiewając się cicho.
-Zostanę przy internie. - uśmiechnęła się lekko.-Polubiłeś krawaty? - spytała, zatrzymując na nim zaintrygowane spojrzenie.
-Znasz moją mamę, w święta nie ma mowy o dyskusjach. - wywrócił zabawnie oczami, wywołując prawdziwy uśmiech na jej twarzy.
-Ale wywiązać nadal nie potrafisz. - zaśmiał się słysząc jej komentarz, cóż miała rację, jak dotąd nie udało mu się zrobić tego idealnie. -Pokaż. - powiedziała chwytając w dłonie czarny materiał prostego krawata. Skupiona na wykonywanej czynności, zupełnie nie dostrzegała wzroku Morgensterna, który bacznie obserwował wyraz jej twarzy zmieniający się z każdym kolejnym gestem. Po pierwszej zmarszczę jaka pojawiła się na jej czole stwierdził, że zupełnie nic się nie zmieniła, a on mógł z zamkniętymi oczami stwierdzać co wystąpi jako kolejne, gdyż znał Kristinę tak dobrze jak nikt inny.
-Gotowe. - uśmiechnęła się do niego lekko poklepując go po klatce piersiowej okrytej białą, jedwabną koszulą.
-Świetnie wyglądasz. - powiedział za nim zdążył ugryźć się w język.
Kristina nie kryła zdziwienia jego komplementem a lekko zarumienione policzki dały Morgensternowi dowód na to, że jego słowa do niej trafiły.
-Ty też. - rzuciła uśmiechając się lekko w jego kierunku.
Choć Kristina kilkakrotnie czytała jego książkę, nigdy jakiekolwiek zdanie czy słowo nie utknęło w jej pamięci, choć powinno.
***
25 grudzień 2018
Polska.
Karolina z uśmiechem obserwowała swojego brata skupionego na grze
przeciwko jej chłopakowi.
Dawid od samego początku złapał z
trzydziestopięciolatkiem wręcz idealny kontakt, o co Karolina kilkakrotnie była
zazdrosna. Ostatecznie jednak zawsze dochodziła do wniosku, że to dobrze, że
dwie najważniejsze osoby w jej życiu mają ze sobą tak dobry kontakt.
-Oszukujesz! - oskarżycielski wzrok Dawida przeszył na wskroś
uśmiechniętego Marka. Nowik nie krył swojego zadowolenia z wyniku zdobiącego
ekran dużego, plazmowego telewizora wiszącego na ścianie domu Nowika w
ośnieżonym, malowniczym Kościelisku. -Po prostu jestem lepszy. - stwierdził wypinając dumnie pierś do przodu. Karolina westchnęła wywracając oczami. Tak, jej brat zdecydowanie nadal był dzieckiem.
-Jasne. - bąknął. -Masz po prostu fart. - dodał, odkładając czarny pad na gustowny, niski drewniany stolik.
-Możecie się nie kłócić? - Karolina posłała im lekki uśmiech świecąc im przed oczami ciemnymi kubkami porcelanowymi z parującymi, gorącymi czekoladami.
-Że my? - zapytał zaskoczony Marek. Karolina kiwnęła ochoczo głową siadając obok Dawida.
-Nie no bez przesady. - stwierdził Kubacki posyłając Karolinie słodki uśmiech. Nowik odpowiedziała mu tym samym.
Marek zaśmiał się czym sprawił, że oboje wbili w niego zdziwione spojrzenie.
-Planujecie ślub? - spytał nagle sprawiając, że wyrazy ich twarzy ewidentnie się zmieniły.
-Na razie nie... - powiedziała dość niepewnie Karolina.
-Ale kto wie. - dziwny uśmiech goszczący na twarzy Kubackiego sprawił, że szatynka zmarszczyła brwi uważnie go obserwując. -No co? - spytał, unosząc lekko ręce ku górze. Nowik jedynie zmarszczyła brwi przyglądając się Kubackiemu bardzo uważnie.
***
Kamil Stoch podśpiewując pod nosem rzucił się na kanapę w salonie
swojego rodzinnego domu. Ewa i Maria siedzące wraz z Antoniną nieopodal dużej,
pachnącej choinki zmarszczyły brwi obserwując skoczka narciarskiego.
-Dobrze się czujesz? - spytała dość niepewnie Ewa. Kamil rzucił jej
rozweselone spojrzenie kiwając z aprobatą głową.-Idealnie. - stwierdził włączając telewizor. Marysia zmarszczyła brwi przyglądając się bardzo uważnie swojemu kuzynowi.
-Może coś ćpał? - podrzuciła Marysia sprawiając, że Ewa rzuciła jej wymowne spojrzenie. Bachleda zaśmiała się cicho dostrzegając reakcje żony swojego kuzyna. -Oj żartowałam. - uśmiechnęła się szeroko i słodko w kierunku fotografki. Ewa jedynie westchnęła, kręcąc zabawnie głową.
-Jeśli tak, to oboje zmieńcie dilera. - rzuciła wzdychając, wywołując swoimi słowami napad śmiechu blondynki.
***
-Pyszne ciasto Kalinko. - szatynka uśmiechnęła się dość niepewnie słysząc
uwagę Pani domu.
-Nie wiem czy mama wie, ale Kalina miała być kucharką. - podrzuciła Joanna
upijając łyk gorącej, owocowej herbaty. Małgorzata zmarszczyła brwi zawieszając
dłoń z sernikiem w powietrzu. Spojrzała na szatynkę mrużąc powieki.Choć z wyglądu Kalina różniła się od Joanny, w każdym aspekcie to ich gesty, słowa były wręcz identyczne. Sposób w jaki się uśmiechały, czy w jaki przewracały oczami był odwzorowany jeden do jednego. W tej sytuacji oczywistym było, że są ze sobą spokrewnione.
-Stare dzieje. - powiedziała uśmiechając się niepewnie w kierunku teściowej Joanny. Kobieta w przeciwieństwie do niej uśmiechnęła się szeroko.
-Mogę zadać Wam pytanie? - zapytała nagle, zupełnie poważnym głosem. Kalina i Joanna wymieniły się porozumiewawczymi spojrzeniami, po czym obie pokiwały jej niepewnie głową. -Zaznaczam, że nie musicie na nie odpowiadać. - dodała, a twarz Kaliny wyraźnie zmieniła swój wyraz, co Joanna od razu wychwyciła. -Co takiego stało się w Sopocie? - zapytała.
Dąbrowska przełknęła ślinę, Asia zakrztusiła się herbatą a Jakub i Maciej zatrzymali się w pół kroku.
Kalina wiedziała, że dłużej nie uda jej się tuszować swojej biografii, wymazywać raniących wspomnień, okłamywać kolejnych ważnych dla niej osób. Nie potrafiła dusić w sobie bólu i cierpienia. Poczuła dłoń Joanny na swoim nadgarstku, spojrzała na nią a lekki uśmiech blondynki sprawił, że dostała jakiejś dodatkowej odwagi, której ostatnio bardzo jej brakowało. Dostrzegła również kątem oka przeszywający wzrok Jakuba, który robił dla niej wiele, był obok w wyjątkowo paskudnych chwilach zwątpienia. Była mu za to dozgonnie wdzięczna.
-Wszystko to, o czym chciałaby zapomnieć. - powiedziała Joanna czując, że Kalina nie jest w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa.
-Mój były facet siedzi tam w więzieniu a córka ma swoje malutkie miejsce na cmentarzu. - odpowiedziała cichym, drżącym głosem próbując opanować targnące do oczu łzy.
Małgorzata nie kryła zaskoczenia słowami kuzynki swojej synowej. Kuba, gdyby nie ściana, mógłby wylądować na drewnianej podłodze, a Maciek? Maćkowi pierwszy raz było cholernie głupio a wyrzuty sumienia darły się w jego głowie o wiele głośniej niż startujący helikopter.
***
26 grudzień 2018 r.
Niemcy.
Greta Freund oddychała głęboko, zerkając niepewnie w kierunku
Richarda siedzącego u boku jej babci na dużej sofie w salonie jej rodzinnego
domu w Freyung. Jej dość nietypowe zachowanie zaciekawiło jej brata, obserwującego
ją tego popołudnia bardzo uważnie.
-Mów co się dzieje. - powiedział stanowczym głosem sprawiając tym samy, że
małe pudełko trzymane przez nią w dłoniach upadło na ciemną posadzkę. Pochylił
się, aby je podnieść. -Mów! - dodał, podając go swojej siostrze. Greta spojrzała na niego niepewnie, obawiając się słów jakie mogłaby usłyszeć z ust swojego brata. Zdecydowanie obawiała się krytyki z jego strony. Przełknęła głośno ślinę.
-Mam dla Richi'ego jeszcze jeden prezent, ale nie wiem czy mu się spodoba... - powiedziała dość niepewnym głosem. Severin zmarszczył brwi przyglądając się młodszej siostrze. Odkąd pamiętał nigdy nie była aż tak zdenerwowana i nie pewna siebie.
-Jaki prezent? - zapytał opierając się o kuchenny blat, na którym stało kilka czarnych blach z domowymi wypiekami. Dostrzegł jak blondynka bierze głęboki oddech, otwierając niewielkie pudełeczko ozdobione kolorowymi wzorkami. Severin zmarszczył brwi dostrzegając w nim dwa, maciupkie materiałowe buciki ozdobione białą gustowną wstążeczką. -Jesteś w ciąży? - spytał, ewidentnie zdziwiony tym co właśnie zobaczył.
Blondynka spojrzała na starszego brata dość niepewnie kiwając mu lekko, dość niepewnie głową. Miała nadzieję, że Severin nie będzie jej krytykował tylko ucieszy się tym faktem, dobrze wiedziała bowiem, że jej brat chciałby zostać wujkiem.
-Myślisz, że Richi się ucieszy? - zapytała niepewnie. Severin chwilę trzymał ją w niepewności, aby uśmiechnąć się po chwili szeroko. Wiedział, że Freitag chciał zostać ojcem, choć jak dotąd przed Gretą się do tego nie przyznał. W głównej mierze chodziło mu o jej plany zawodowe i wiek, gdyż była od niego ponad trzy lata.
-Na pewno. - szepnął przytulając siostrę do siebie. -Kocha Cię. - dodał, cmokając ją w czubek głowy. -Ale... - powiedział nagle sprawiając, że blondynka spojrzała na niego niepewnym wzrokiem. -Mam nadzieję, że zostanę ojcem chrzestnym. - dodał sprawiając, że uśmiechnęła się lekko, oddychając głęboko.
Niepewnie stanęła w salonie odprowadzona wzrokiem przez swojego brata. Dodawała sobie otuchy, obawiając się jednak, że Freitag może nie podzielić entuzjazmu jej brata.
-Coś się stało? - zapytał zdziwiony, gdy stanęła na przeciwko niego z niezbyt kolorową miną.
-To dla Ciebie. - powiedziała niepewnie. Freitag zmarszczyła brwi, odbierając od niej pakunek.
Otworzył go niepewnie, marszcząc brwi i niepewnie wyciągając z niego parę materiałowych bucików. Jej babcia i mama uśmiechnęły się szeroko dostrzegając jego zawartość. Obie bardzo się ucieszyły.
-Wiesz, ale dla mnie to... - urwał, dostrzegając lekki uśmiech na twarzy swojej dziewczyny. Zmarszczył brwi. -Na prawdę? - zapytał nagle patrząc na nią zdziwionym i rozweselonym wzrokiem.
Pokiwała mu lekko głową, uśmiechając się lekko, niepewnie.
-Kocham Cię! - krzyknął, chwytając ją w ramionach. -Będę ojcem! - dodał, okręcając ją wokół własnej osi.
Severin przyglądał się im uważnie, zazdroszcząc.
Komentarze
Prześlij komentarz