Płomień Ósmy.

Znalezione obrazy dla zapytania peter prevc gif

Listopad 2018
Słowenia.


 ~*~

  Anja Damjan przysiadła na metalowej barierce, oddzielającej zeskok skoczni od trybun. Już od dawna nie obserwowała z bliska treningów, na których przez lata była dość częstym gościem.
Cieszyła się, że postanowiła wrócić do Słowenii po trzech latach spędzonych w pięknej, słonecznej Argentynie. Przeżyła tam wiele pięknych chwil, jednak to w Słowenii biło jej serce i bez tego miejsca nie potrafiła żyć. 
   -Powinienem się obrazić. - głos Jurija sprawił, że szatynka uśmiechnęła się lekko pod nosem. Tepes przysiadł obok niej, opierając wcześniej narty o plastikowe krzesełko na trybunach. -Nie zadzwoniłaś, nie napisałaś, że wracasz. - dorzucił, patrząc na nią wymownym spojrzeniem. 
   -Wiem i za to Cię przepraszam. - uśmiechnęła się do niego lekko sprawiając, że uśmiech pojawił się również na jego twarzy. 
   -Dobrze wiesz, że nie potrafię się na Ciebie gniewać. - zaśmiała się cicho. Tak, Jurij w tym względzie miał świętą rację. -Dobrze, że wróciłaś. - stwierdził, obejmując ją ramieniem. Uśmiechnęła się lekko, spoglądając w kierunku progu skoczni, gdzie na belce startowej pojawił się ich najlepszy przyjaciel, Peter Prevc. 
Słoweński skoczek odbił się od metalowej belki, ułożył się w idealną pozycję najazdową. Trafił idealnie na progu, równie idealnie się z niego wybił i ułożył się w locie tak jak robił to zawsze. 
Czuł, że żyje. Czuł, że to jest to, co kocha robić. Czuł, że jest do tego stworzony. 
Powietrze opływało go z każdej możliwej strony. Muskało swoimi mackami, każdy skrawek jego ciała okrytego jasnym kombinezonem, jak i ten nieokryty. Powietrze było dla niego niczym wybawienie z rąk przewrotnego losu i niezdecydowanego życia. 
Po prostu był sobą.
Idealny telemark urzekł wszystkich przyglądających się treningowymi słoweńskiej reprezentacji, jednak niecodzienny grymas na jego twarzy przykuł uwagę dwójki jego najlepszych przyjaciół.
Anja i Jurij wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami. Oboje wiedzieli, że kontuzja nadal doskwiera Prevcovi. Martwili się jego stanem zdrowia i mieli nadzieję, że uda mu się wygrać z doskwierającą mu kontuzją. 
   -Kostka? - spytała, gdy pojawił się obok nich ubrany w reprezentacyjny dres. Wzruszył ramionami, przysiadając obok Anji na metalowej poręczy. -Będzie dobrze. - uśmiechnęła się lekko w jego kierunku, poklepując go po ramieniu. 
   -Ale Wisłę muszę sobie odpuścić. - westchnął.
   -Ej, wszystko się ułoży daj sobie czas. - powiedziała uśmiechając się lekko w jego kierunku. 
   -Wiem. - mruknął, bawiąc się paskiem swojej torby sportowej. -Co powiecie na piwo? - spytał. Oboje pokiwali mu twierdząco głową a na ich twarzach pojawił się szeroki uśmiech.

***

Austria.

   Z zaplecionymi za głową dłońmi wpatrywał się tempo w biały sufit. W jego głowie kłębiło się wiele przeróżnych myśli, jednak wszystkie krążyły wokół Sary Hayböck. Dziewczyny, która zupełnie niespodziewanie wkradła się do jego życia zajmując w nim bardzo istotne miejsce. Nie sądził, że jeszcze ktoś po Sandrze sprawi, że spojrzy na codzienność z innej perspektywy, z nadzieją na kolejny sukces. I nie mógłby mieć do niczego żadnego zarzutu, gdyby nie jeden istotny fakt. Ich związek był największą tajemnicą, którą skrupulatnie ukrywała właśnie blondynka. Nie mógł powiedzieć, że cieszył się z tego faktu bo tak nie było. Jednak fakt, że Sara nie była mu obojętna sprawiał, że przygryzał wargę i nie komentował. 
   -Masz dzisiaj trening? - zapytała, zamykając drzwi sypialni. Spojrzał na nią kręcąc przecząco głową. Fotografka uśmiechnęła się lekko zawiązując kok na czubku głowy. Ubrana była w ciemne jeansy i jasną koszulę w kolorowe kwiaty. Rozejrzała się po pokoju szukając swojego służbowego laptopa, który odłożyła gdzieś poprzedniego wieczora. 
Gregor obserwował ją bardzo uważnie, choć tak na prawdę praktycznie na pamięć nauczył się już jej przyzwyczajeń, mimiki jej twarzy czy porannych nawyków. Cieszył się widząc uśmiech na jej twarzy, każdego wspólnego poranka. Bolał go jednak fakt, że nie powiedziała o nim nikomu. 
   -Coś się stało? - zapytała, sięgając po okulary korekcyjne. Spojrzała na niego niepewnym wzrokiem. Obawiała się, że coś jest nie tak. 
   -Dlaczego nie chcesz powiedzieć o nas Michaelowi? - spytał, wbijając w blondynkę przeszywające spojrzenie. Sara zmarszczyła brwi słysząc jego słowa. Nie sądziła, że ich tajemniczy związek może być dla niego problemem. Zawsze myślała, że jest facetem, dla którego to nie ma większego znaczenia.
   -Przeszkadza Ci to? - zapytała, zaskoczona. 
   -A Tobie nie? 
Sara przysiadła na skrawku łóżka uważnie obserwując Schlierenzauera. Czyżby pomyliła się co do jego wrażliwości i jego romantyzmu? 
   -Myślałam, że Ci to nie przeszkadza... - nie pozwolił jej dokończyć.
   -Przeszkadza mi! - warknął, podnosząc się. -Chciałbym zabrać Cię do kina, na kolacje. Czy o tak wiele Cię proszę? - spytał, głosem przepełnionym wyrzutem. 
Nie odpowiedziała, zaskoczona jego pretensją. Nie spodziewała się tego. 
   -Zakochałem się w Tobie, dlatego zgodziłem się na ten układ, ale teraz mi to nie pasuje. Jeśli zmienisz zdanie to się odezwij. - złożył na jej ustach długi, przepełniony uczuciem pocałunek, aby po chwili bez słowa opuścić jej sypialnie. 
Drzwi mieszkania zamknęły się chwilę później a Sara Hayböck siedziała niczym posąg myśląc nad każdym słowem, które opuściło krtań szatyna. Nie tego się spodziewała, nie brała tego pod uwagę. 
Gregor Schlierenzauer zniknął z jej mieszkania w ułamku najdłużej trwającej sekundy w jej dotychczasowym życiu. Nie spodziewała się, że może go zranić? Nie spodziewała się, że skoczek może się w niej zakochać? Nie wiedziała już tak właściwie czego powinna się spodziewać. Straciła go za nim na dobre się w nim zadurzyła? Nie była pewna, choć wiedziała, że taka możliwość istnieje. 

***

Polska.

  Dawid z uśmiechem na twarzy, uważając na każdy krok wszedł do dużej sypialni w swoim nowotarskim mieszkaniu. Kurczowo trzymał drewnianą tacę, na której kilka chwil wcześniej postawił przygotowane przez siebie śniadanie. 
   -O matko. - podniósł wzrok, słysząc głos Karoliny. Dostrzegł jej zdziwione spojrzenie, co wywołało uśmiech na jego twarzy. Uwielbiał sprawiać jej niespodzianki, które wywoływały mimowolny uśmiech na twarzy jego ukochanej. Widok wyrazu jej twarzy wywoływał uśmiech na jej twarzy. -Zwariowałeś? - spytała podpierając się na łokciach.
   -Już dawno. - zaśmiała się, słysząc jego odpowiedź. -Wtedy kiedy się w Tobie zakochałem. - dodał odkładając drewnianą tacę na niską komodę. Uśmiech nie zniknął z jego twarzy, gdy uważnie go obserwowała. Choć dla wielu był skromnym, cichym, niezbyt przystojnym skoczkiem dla niej był mężczyzną o niezwykłym sercu, wielkim poczuciu humoru. Był aniołem stróżem, który nigdy się nie zatrzymuje, który zawsze stoi na straży.
Dla ludzi nie był przystojny, on był po prostu w jej typie. Dla Karoliny Nowik Dawid Kubacki był ideałem. Największym skarbem jaki mogła znaleźć, rycerzem na białym koniu, księciem z bajki, najlepszym z najlepszych. Jedynym, niepowtarzalnym, unikatowym. 
Był jej, dla niej i wiedziała, że teraz tak łatwo nie odpuści, nie podda się, nie stchórzy. 
   -Też Cię kocham. - szepnęła wtulając się w jego tors. Uśmiechnęła się lekko, spoglądając na siebie. 
Była od niego kilkanaście kilogramów cięższa, bardziej postawna, ale jemu to nie przeszkadzało. Jego skromna waga również dla niej nie była przeszkodą. 
   -Bardzo. - dodała, muskając wargami jego policzek. Uśmiechnął się lekko, obejmując ją ramieniem. 
   -Obraziłabyś się gdybym wyskoczył na jakąś godzinkę? - spojrzał na nią słodkim spojrzeniem, które sprawiło, że zmarszczyła brwi. 
   -A co? - spytała. 
   -Bo Kuba dzwonił, że musi pomóc Aśce a miał iść na ścianę z Kaliną i ...
   -Obiecałeś, że go zastąpisz? - spytała, patrząc na niego rozbawionym spojrzeniem. Pokiwał jej z aprobatą głową. -Swoją drogą... - położyła głowę na jego unoszącej się równomiernie klatce piersiowej. Wbiła wzrok w biały sufit. -Dlaczego Maciek tak jej nie lubi? - spytała marszcząc brwi. Dawid uśmiechnął się lekko. 
   -Jest do niego zbyt podobna. - stwierdził. Karolina spojrzała na niego zdziwionym spojrzeniem. 
   -Co masz na myśli? - spytała opierając się o drewniany zagłówek dużego łóżka. Kubacki zaśmiał się cicho. 
   -Charakterki identyczne. Oboje uwielbiają ryk silników, kino akcji, dobre jedzenie. Mają problemy z wylewnością, są skryci. Nie uważasz, że zbyt wiele ich łączy? 
   -Czekaj, ale ty myślisz, że...
   -Byliby idealną parą. - stwierdził uśmiechając się szeroko. Karolina rzuciła mu wymowne spojrzenie. 
   -Pozabijaliby się, kłótnie byłyby o byle co i jak mieliby być parą idealną? - rzuciła ironizując. 
   -Oj kotek uwierz mi, że byliby ... - poruszył sugestywnie brwiami, sprawiając, że Nowik przewróciła oczami, uderzając go w ramię. Zaśmiał się widząc jej reakcje. 
   -Jesteś szurnięty. - stwierdziła. 
   -Może trochę. - zaśmiał się cicho, całując ją przelotnie. -Zrobisz na obiad schabowe? - posłał jej słodki, szeroki uśmiech. 
   -A Twoja dieta? - uniosła pytająco brew wbijając w niego wymowne spojrzenie. 
   -Zaproszę Kalinę... - dodał. 
Karolina westchnęła kręcąc z uśmiechem głową. Dąbrowską lubiła i miała nadzieję, że uda jej się kiedyś z nią zaprzyjaźnić. Cały czas jednak wydawała jej się dość nieśmiałą i skrytą dziewczyną. 
   -Tylko wiesz...
   -Będę grzeczny i Kalina wróci cało z tej wspinaczki. - rzucił szybko, pocałował ją przelotnie i zniknął w przestronnej łazience. Nowik zdziwiona pokręciła głową sięgając po stojącą na niskiej komodzie drewnianą tacę z przygotowanym przez Kubackiego śniadaniem. 


***


Kalina uśmiechnęła się lekko do Kubackiego zakładając na ciemne włosy błękitny kask. Skoczek narciarski poszedł jej śladem a uśmiech nie schodził z jego twarzy. 
Kuzynka żony Kuby namieszała w życiu, każdego z nich pojawiając się pewnego, lipcowego dnia w Zakopanem. Szybko zyskała ich sympatię stając się częścią ich paczki ku niezadowoleniu Maćka Kota, który otwarcie o tym mówił. 
   -Ile wejdziesz? - spytał, patrząc w górę na stromą ścianę Tatr.
   -Ile dam radę. - zaśmiała się cicho przypinając linę do uprzęży, którą chwilę wcześniej założyła. Kubacki przyglądał jej się bardzo uważnie. -O ile mnie nie puścisz. - dodała wbijając w niego wymowne spojrzenie. 
   -Nie śmiałbym. - zaśmiała się widząc jego minę. -Może byś spróbowała skoczyć z Krokwi? - podrzucił, marszcząc brwi. Zdziwił ją swoją propozycją.
   -Ja? - zaśmiała się. 
   -A co w tym dziwnego? - patrzyła na niego nie kryjąc zdziwienia jego wypowiedzią. -Świetnie jeździsz na nartach, lęku wysokości nie masz, wagę masz odpowiednią.
   -Chyba zostanę przy ratowaniu. - zaśmiała się zakładając materiałowe rękawiczki. -Ale będę pamiętać. - dodała. -Zaczynamy? - spytała po krótkiej chwili. Kubacki pokiwał jej lekko głową.
Przez prawie godzinę obserwował uważnie pokonującą kolejne metry szatynkę. Za każdym razem gdy jej noga omsknęła się na wystającym ze ściany wybrzuszeniu, czy dziewczyna nie mogła znaleźć skrawka wolnego miejsca, jego serce zabijało sto razy szybciej, a ręce zaczynały drżeć nie wróżąc przy tym nic dobrego dla znajdującej się wyżej dziewczyny, powierzając mu swoje bezpieczeństwo. 
Gdy Kalina Dąbrowska stanęła pewnie na ziemi obok niego odetchnął z ogromną ulgą, a na jego twarzy rysował się podziw i uznanie i tak jak miał jeszcze wcześniej jakiekolwiek wątpliwości ulotniły się one w jednej chwili. Kalina Dąbrowska idealnie pasowałaby do Maćka Kota.
   -Karolina robi pyszny obiad i mam się bez Ciebie nie pojawiać. - uśmiechnął się szeroko w kierunku Dąbrowskiej , która patrzyła na niego niepewnym spojrzeniem. Nie lubiła być dla kogoś piątym kołem u wozu.
Lubiła go. Zawsze wydawał jej się być miły, sympatyczny i nie widzący świata poza Karoliną. Nowik również wydawała jej się być wyjątkową dziewczyną i osobiście kibicowała im i ich miłości. 
   -Ale tylko na chwilę. - zaśmiała się cicho, wywołując uśmiech na jego twarzy.

***

Niemcy.

Richard Freitag spojrzał na Severina niepewnym spojrzeniem. Od ponad godziny siedzieli w salonie mieszkania starszego z mężczyzn, pochylając się nad kuflem bawarskiego piwa. W głównej mierze wymieniali krótkie zdania, przerywane ciszą odbijającą się od jasnych ścian mieszkania w samym centrum Oberstdorfu. 
Richard od ponad pół roku był szczęśliwy u boku młodszej siostry swojego wieloletniego przyjaciela. Był częstym gościem w domu rodzinnym Freundów, od ich pierwszego spotkania na treningu juniorskiej reprezentacji. Szybko znaleźli wspólny język a między szatynem a Gretą od samego początku coś iskrzyło. Dziwił się przez lata dlaczego żadne z nich nie odważyło się na zrobienie tego pierwszego kroku. Czekali na niego ponad dziesięć lat, ale chyba było warto. 
   -Pojedziesz do Wisły? - spytał, wbijając w niego wyczekujące spojrzenie. Severin wzruszył ramionami odbarzając przyjaciela smutnym spojrzeniem. 
   -Chciałem, ale odpuszczę. Umówiłem się już z profesorem, że przyjadę do Innsbrucka. - odpowiedział.
Richard uśmiechnął się lekko, przypominając sobie rozmowę z Gretą sprzed kilku dni, w której dziewczyna wspomniała o wyjeździe brata do austriackiej kliniki.
   -Będzie dobrze, stary. - Richard uśmiechnął się lekko, klepiąc Freunda po ramieniu. Severin rzucił mu wymowne spojrzenie, które zdziwiło Richarda. -No co? - spytał. 
   -Jestem od Ciebie tylko trzy lata starszy. - rzucił z wyrzutem. -Ale nie mam kobiety, więc wygrywasz. - dodał, po dłuższej chwili.
   -Czyli to koniec? - zapytał Freitag wbijając w Freunda pytające spojrzenie. 
   -To chyba nie było to... - westchnął. - Z resztą, chyba nie nadaję się do trwałego związku. - dodał nieco ciszej, zupełnie bez przekonania. 
   -Nie przesadzaj. - Richard zaśmiał się. -Może nie tu szukasz. - dorzucił. Severin spojrzał na niego zdziwionym spojrzeniem. 
   -Co masz na myśli?
   -Szukaj wśród swoich. - stwierdził, dziwiąc Freunda swoimi słowami. -Ja znalazłem miłość u Twojej siostry, to ty poszukaj wśród sióstr, któregoś z chłopaków.
Freund zaśmiał się słysząc słowa przyjaciela, nie zwracając na nie wtedy zbyt dużej uwagi. 

Komentarze

Popularne posty