Płomień Siódmy.


 Znalezione obrazy dla zapytania piotr żyła maciej kot gif

Listopad 2018
Polska.
~*~


Ewa Stoch z szerokim uśmiechem na twarzy zamknęła szklane drzwi salonu mody ślubnej Marysi Bachledy. Zawsze gdy odwiedzała kuzynkę swojego męża, w pomieszczeniu nigdy nie było pusto, a uśmiech nigdy nie opuszczał jej twarzy. Cieszyła się, że Bachleda odnosi sukcesy robiąc to, co kocha. 
   -O takiej sukni marzyłam. - średniego wzrostu szatynka uśmiechnęła się szeroko przeglądając się w dużym, prostokątnym lustrze. Marysia dotąd krążąca wokół niej z krawieckim centymetrem i poduszeczką ze szpilkami uśmiechnęła się lekko słysząc słowa zadowolonej klientki, przyszłej panny młodej.
To między innymi dlatego lubiła swoją pracę. Uśmiech goszczący na twarzach zadowolonych klientek był dla niej najlepszym wynagrodzeniem.
     -Jest nieziemska. - towarzysząca szatynce, brunetka przytuliła do siebie właścicielkę salonu przyzwyczajoną już do takich reakcji zadowolonych klientek. 
   -Cieszę się, że się spodobała. - Marysia uśmiechnęła się ciepło w kierunku obu kobiet. 
   -Twoje sukienki podobają się każdemu. - Ewa oparła się o blat drewnianego biurka uśmiechając się lekko. -A Pani wygląda w niej niesamowicie. - dodała, kierując swoje słowa do kobiety stojącej na kilkucentymetrowym podwyższeniu. 
   -Dziękuję. - powiedziała dość niepewnie szatynka obsypana komplementami. 
   -Zapraszam do przebieralni. - Marysia posłała w jej kierunku uśmiech i obie kobiety po chwili zniknęły w głębi pomieszczenia. 
   -Przyniosłam Ci obiad. - rzuciła podając Marysi torbę z trzema kolorowymi, plastikowymi pudełkami, które jej teściowa przygotowała dla swojej siostrzenicy. Bachleda posłała jej uśmiech odkładając pakunek na blat ciemnego biurka. -Jak się czujesz? - zapytała widząc jak wyciąga z kieszeni bluzy chusteczkę higieniczną, wzruszając ramionami. Przeziębienie cały czas ją męczyło, ale bohatersko stawiała mu czoła.
    -Jeszcze żyje. - stwierdziła wrzucając do kosza zużyty, lekki materiał. -Ale mój żywot chyba wisi na włosku. - zaśmiała się wyciągając z szuflady biurka kolejną paczkę chusteczek.
    -Może zamknij salon... - zasugerowała Ewa.
    -Nie mogę, mam zamówienia do dokończenia z resztą rachunki same się nie zapłacą. - westchnęła. Ewa obserwowała ją bardzo uważnie.
   -Jedziesz do Wisły? - spytała sięgając po ciastko zbożowe, leżące na czarnym talerzyku. Marysia podniosła wzrok znad grubego szkicownika wbijając go w żonę Kamila. Gdy Bachleda miała zamiar odpowiedzieć w drzwiach salonu pojawiła się Karolina Nowik z papierowym pakunkiem.
   -Pani Małgosia upiekła szarlotkę.
Karolina cmoknęła obie kobiety w policzek, odkładając deser na blat okrągłego stolika, na którym stały dwie filiżanki w towarzystwie dzbanka wypełnionego kawą.
   -To co dziewczyny jedziemy do Wisły? - Ewa wbiła w obie szatynki pytające spojrzenie. Karolina wbiła natomiast swoje w Marię, która po chwili stanęła obok niej. 
   -Mania?
Bachleda uśmiechnęła się niepewnie, zastanawiając się nad odpowiedzią jaką powinna im udzielić.
   -Nie wiem.
   -Oj przestań. - Karolina posłała jej szeroki uśmiech. -Rozerwiesz się trochę, spędzisz fajnie weekend a Tosia zmieni trochę klimat na mniej zanieczyszczony. Bachleda westchnęła słuchając wypowiedzi przyjaciółki.
    -I tak z wami nie wygram. - westchnęła, wywołując uśmiech na twarzach obu kobiet. -Ale w zamian będziecie moimi modelkami! - rzuciła z szerokim uśmiechem na twarzy. 



***



   -Ty i ekspert TVP? - Maciek rzucił bratu pełne rozbawienia spojrzenie. Ten bąknął jedynie coś pod nosem, co zwróciło uwagę wszystkich pozostałych siedzących w salonie domu Kamila Stocha. 
   -Kuba zna się na skokach, więc ja się nie dziwię, że mu to zaproponowali. - rzucił Żyła, ku zaskoczeniu Maćka, obierając tor przeciwko niemu.
   -Jak tam sprawa z Justyną? - Kamil wbił w Piotra wyczekujące spojrzenie. Widział jak bardzo konflikt Piotrka z byłą już żoną wpłynął na jego zachowanie. Nie rozumiał postępowania Justyny, ale nie potrafił jej od tak potępić zdając sobie sprawę z tego, że w takich sytuacjach wina leży na ogół po obu skonfliktowanych stronach.
Piotr wyraźnie przygasł słysząc jego pytanie. W mediach żona zrobiła z niego największego potwora z możliwych. Bolało go to, ale bał się do tego otwarcie przyznać.
   -Będzie robić karierę w telewizji. - rzucił, wzdychając. Maciek i Dawid spojrzeli na niego wymownym spojrzeniem, reszta z nich nie kryła swojego zaskoczenia słowami przyjaciela.
Sytuacja małżeńska Żyły była dla nich bardzo skomplikowana. Żaden z nich nie sądził, że Justyna i Piotr mogą się skonfliktować a co dopiero rozwieść się, nie omieszkając prania brudów w przestrzeni publicznej. Było im żal Piotra i żaden z nich nie rozumiał motywacji, którymi kierowała się była już żona ich kolegi z reprezentacji. Ostatecznie każdy z nich postanowił nie odpowiadać na pytania dziennikarzy związane z sytuacją w rodzinie i małżeństwie Żyłów. Chcieli być lojalni, z resztą poza Maćkiem o życiu Piotrka zbyt wiele nie wiedzieli, gdyż od pierwszego wpisu Justyny na instagramie zmienił się diametralnie, nie do poznania nawet dla nich. 
     -Wszystko się jakoś ułoży. - westchnął Hula klepiąc Piotrka po ramieniu. Uśmiechnął się do niego lekko, próbując dodać mu potrzebnej otuchy.
    -Wątpię, opinii o mnie już i tak ludzie nie zmienią. - posmutniał ewidentnie, przywołując im wszystkie negatywne komentarze pod postami na profilu jego byłej już żony.
    -Skacz dobrze w tym sezonie a zamkniesz ludziom usta. - Maciek uśmiechnął się lekko, próbując dodać przyjacielowi otuchy.
    -Jak Justyna czegoś nie odwali to może będzie to miało jakiś sens. - mruknął.
    -Kuba, a to prawda, że Kalina bierze udział w mistrzostwach w Ramsau? - Stefan Hula spojrzał na starszego z braci Kotów, który momentalnie uśmiechnął się szeroko. Jakub pokiwał Huli twierdząco głową.
    -Jak pogoda dopisze to pierwsza runda jeszcze w tym roku a jak nie, to w połowie marca. - odpowiedział. -Ale raczej stawiamy na tę drugą ewentualność. - dodał uśmiechając się lekko.
    -Że się nie boi... - Kamil zaśmiał się wzdrygając na samą myśl o wspinaczce na alpejskie ściany, które u niego na sam widok wywoływały mdłości.
    -Boi się. - mruknął pod nosem Jakub upijając łyk zakopiańskiego trunku.
    -Co?
    -Boi się, że przegra. - powiedział, wbijając wzrok w przestrzeń przed sobą.
    -Sonia bąknęła coś o jakiejś tajemnicy. - rzucił Hula.
    -Jakiej? - Kuba ewidentnie zaciekawił się ewidentnie co nie umknęło uwadze reszty towarzystwa a zwłaszcza Maćka.
    -Nie wiem. Tajemnica to tajemnica. - odpowiedział, wzruszając ramionami.
    -Oczywiście jak będą zawody, to fanklub jedzie? - Piotrek zaśmiał się zadając towarzyszom pytanie.
    -Ona nam kibicuje, my musimy jej. - stwierdził Dawid klepiąc Maćka po ramieniu, ten rzucił mu jedynie wymowne spojrzenie.
    -A ty i Karola macie jakieś plany? - spytał Kamil rzucając mu pytające spojrzenie. Kubacki uśmiechnął się szeroko. Był szczęśliwy co można było zauważyć gołym okiem.
    -Nadrobić stracony czas. - stwierdził, a uśmiech nie opuścił jego twarzy.
Odkąd Nowik postanowiła wrócić z nim do Nowego Targu, do starego życia, które oboje bardzo cenili, czuł się spełniony, wierzył, że wszystko będzie już tylko i wyłącznie tylko lepiej. 


***

Austria. 


Sophie Kofler uśmiechnęła się niepewnie zaciskając w dłoni pas bezpieczeństwa w samochodzie swojego brata. Andreas zmarszczył brwi przyglądając się swojej młodszej siostrze. Martwił się jej niecodziennym zachowaniem, które ostatnio coraz częściej rejestrował. 
   -Wszystko w porządku? - spytał, parkując czarne audi na wolnym miejscu pod starym kościołem w Schwarzach im Pongau. -Sophie... - blondynka przeniosła na niego nieobecny wzrok. 
   -Chyba tak. - odpowiedziała cicho wzdychając. Andreas zmarszczył brwi patrząc na siostrę przeszywającym spojrzeniem. 
   -Chyba?
   -Znowu pokłóciłam się z Maxem. - westchnęła bawiąc się materiałem błękitnej sukienki.
   -Może powinnaś pomyśleć o rozstaniu? - zasugerował opierając dłoń o kierownicę terenowego audi. Widząc jej minę cicho westchnął. -Albo po prostu daj sobie czas. - dodał, po krótkiej chwili.
   -Czas? - spytała zdziwiona jego stwierdzeniem.
   -Skoro nadal czujesz coś do Maxa, ale nie jesteś pewna to daj sobie czas. Może kogoś poznasz, zakochasz się i decyzja do podjęcia będzie o wiele łatwiejsza. - powiedział uśmiechając się do niej lekko.
Sophie od zawsze była jego oczkiem w głowie i zawsze robił wszystko aby jego nie popełniła zbyt wiele życiowych błędów. Jego zdaniem związek z Maxem był właśnie jednym z nich, w tej sytuacji popierał zdanie Gregora i robił wszystko, żeby Sophie przejrzała na oczy. 
   -To nie jest takie łatwe, Andi. - westchnęła.
   -Wiem Sophie ... może dziś o tym nie myśl, tylko dobrze się baw? - zasugerował, unosząc brew. Zaśmiała się. 
   -Tak zrobię. - powiedziała pewnym głosem zabierając z tylnego siedzenia kremową kopertówkę współgrającą z jej niskimi półbutami. Choć listopad zadomowił się już w kalendarzu, pogoda tej soboty była wyjątkowo letnia.
    -Pięknie wyglądasz siostra. - rzucił za nim blondynka opuściła jego samochód. 
   -Dziękuję. - odpowiedziała, aby po chwili zamknąć drzwi samochodu Andreasa, który zniknął w bocznej uliczce w kierunku Innsbrucka.
Sophie wzięła głęboki oddech, poprawiając jasny płaszcz sięgający kolan zupełnie tak jak sukienka, którą razem z siostrą Gregora kupiła kilka dni wcześniej. Rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu Stefana Krafta, któremu tego dnia miała towarzyszyć. 
   -Przepraszam Panie, szukam Stefana Krafta. - niepewnie podeszła do dwóch kobiet stojących tyłem do niej, nieopodal bramy prowadzącej na teren jej zdaniem pięknego kościółka. Obie ciemnowłose spojrzały na nią z uśmiechami na twarzach. Sophie na widok starszej z nich uśmiechnęła się szeroko, a one musiały przyznać, że dziewczyna wyglądała rewelacyjnie. 
   -Wyglądasz świetnie kochana. Stefan krząta się gdzieś z chłopakami. Nie wiedziałam, że z nim przyjdziesz. - starsza z kobiet uśmiechnęła się do niej szeroko. 
   -Tak jakoś wyszło Pani Kraft. - powiedziała dość niepewnie. 
   -Pójdź go poszukać, bo zaraz się zacznie. - rzuciła dostrzegając samochód państwa młodych.
Blondynka posłała obu kobietom szeroki uśmiech i skierowała się w kierunku drzwi kościoła.
Dostrzegła go stojącego na betonowych schodach wraz z trzema innymi mężczyznami tak jak on ubranymi w czarne, idealnie leżące na nich garnitury. Niepewny uśmiech gościł na jego twarzy gdy słuchał energicznie wypowiadających się mężczyzn.
Uśmiechnęła się lekko i chwilę później jego spojrzenie skrzyżowało się z jej wzrokiem. Odetchnął z ulgą, dotąd spoglądając na zegarek, obawiał się, że blondynka ostatecznie się rozmyśli.
Pomachała mu, na co skoczek narciarski przeprosił swoich towarzyszy i chwilę później stał na przeciwko niej. 
   -Myślałem, że nie przyjedziesz. - uśmiechnęła się komentując wypowiedziane przez niego słowa. -Mogę odetchnąć z ulgą. - zaśmiała się słysząc jego dodatkowy komentarz. 
   -Idziemy zająć dobre miejsca? - spytała, wskazując na jego rodziców podążających w kierunku drzwi kościoła. 
  -Idziemy. - odpowiedział, wysuwając w jej kierunku ramię, które po chwili przyjęła.


Z szerokim uśmiechem na twarzy obserwowała parę młodą od samego początku przyjęcia brylującą na drewnianym parkiecie dość dużej, drewnianej sali weselnej w ośrodku turystycznym. Choć miała dwadzieścia trzy lata to gdzieś w głębi serca zazdrościła im zarówno ślubu, jak i miłości którą się darzyli. Chciała być na ich miejscu, chciała być szczęśliwą żoną, matką a z Maxem najwyraźniej taka przyszłość jej nie czekała, z czego sprawę zdawała sobie każdego dnia coraz bardziej. 
   -Wszystko w porządku? - Stefan położył dłoń na jej ramieniu sprawiając, że podskoczyła w miejscu. -Sophie? 
   -Zamyśliłam się. - odpowiedziała uśmiechając się lekko w kierunku Stefana. - Masz fajną rodzinkę. - stwierdziła z uśmiechem na twarzy. Stefan zaśmiał się cicho. Był innego zdania, ale musiał przyznać, że obecnego wieczoru byli znośni. 
  -Dziś są wyjątkowo normalni. - zaśmiała się widząc jego minę. -Zatańczysz? - spytał posyłając jej delikatny uśmiech. Odpowiedziała mu tym samym kiwając z aprobatą głową. Kilka chwil później brylowali już na parkiecie wśród innych wirujących w rytm muzyki par. 
   -Mówiłem Ci już, że pięknie wyglądasz? - zalała się rumieńcem słysząc szept nad swoim uchem. Komplementy zawsze ją zawstydzały, Max nigdy jej ich nie prawił i to między innymi tego brakowało jej w ich związku. Ostatnio coraz więcej jej w tym związku brakowało. 
   -Nie mówiłeś ... -rzuciła opierając brodę na jego ramieniu, gdy muzyka znacznie zwolniła swoje tempo.
   -To teraz mówię. - zaśmiał się cicho. Sophie uśmiechnęła się lekko poprawiając swoją dłoń na ramieniu nieco wyższego od niej szatyna. -Do twarzy Ci w błękicie. - dodał po chwili. Uśmiech na twarzy Kofler poszerzył się, gdy usłyszała jego słowa. 
   -A Tobie w garniturze. Z resztą uważam, że każdemu skoczkowi dobrze w eleganckich strojach. - zaśmiał się cicho. Sophie spojrzała na niego uroczym wzrokiem, który Stefanowi w tamtym momencie wydał się wyjątkowy u żadnej dziewczyny wcześniej takiego nie odnotował. 
   -Miło to słychać. - uśmiechnął się lekko. -Jedziesz do Wisły?
   -Znasz Gregora z nim nie da rady się kłócić. - zaśmiała się, gdy Kraft obrócił ją w rytm muzyki. - Z resztą lubię was. - dodała, gdy ich spojrzenia się spotkały. Stefan uśmiechnął się lekko w jej kierunku. 
   -Jestem zaszczycony. - zaśmiała się głośno dostrzegając wyraz twarzy austriackiego skoczka. 
   -Kochani, szeroki uśmiech proszę.
Spojrzeli w kierunku niskiej rudowłosej dziewczyny z aparatem przewieszonym na szyi. Kuzynka Stefana już w kościele oddawała się fotograficznej pasji.
Kraft rzucił jej wymowne spojrzenie, pod którego wpływem nastolatka jakby przygasła. Sophie to wychwyciła i lekko szturchnęła w bok przyjaciela swojego brata. Spojrzał na nią zdziwionym wzrokiem. Jej spojrzenie sprawiło, że skapitulował. 
   -Uśmiechnij się tylko szeroko. - powiedziała poklepując go po klatce piersiowej przykrytej materiałem śnieżnobiałym koszuli, na której swobodnie spoczywał wąski, czarny krawat.
Stanęła do niego tyłem, opierając się o niego. Kraft objął ją w pasie uśmiechając się lekko w kierunku obiektywu aparatu Vereny.
   -Jesteście bardzo fotogeniczni. - stwierdziła patrząc w ekran wyświetlacza aparatu. Sophie ewidentnie się ożywiła słysząc jego słowa. -Chcecie zobaczyć? - spytała.
Sophie pokiwała jej energicznie głową i chwilę później stała obok osiemnastolatki przyglądając się kilku fotografiom przez nią zrobionymi. 
   -Wyślesz mi je? - zapytała, na co Verena pokiwała jej energicznie głową. 
   -No pewnie, fajne są! - rudowłosa uśmiechnęła się szeroko w kierunku Koflerówny, którą wszyscy goście bardzo polubili.
Stefan obserwował blondynkę bardzo uważnie. Jego twarz zdobił lekki uśmiech a zapach jej pięknych, różanych perfum wdzierał się brutalnie do jego nozdrzy wywołując w jego ciele uczucie, którego nigdy wcześniej nie czuł. 

Komentarze

Popularne posty